10/29/2009

jesień.

Kiedy coś w tobie umiera, myślisz o przeszłości.


Szukałam ich. Szukałam którejś z tamtych jesieni. Nie odnalazłam ich w sobie. A przecież były, przecież wiem.

W wyobrażonych jesieniach mojego dzieciństwa jest błogo i ciepło. Kolory opanowują każdy zakamarek świadomości, cichy szelest pod stopami, tak bardzo niedoceniany, walczy o chwilę refleksji nad celowością przemijania.


Już nigdy nie będzie takiej jesieni. Już nigdy nie będzie takich kolorów.


Chciałabym umieć pisać tak, jak S.S. Wyrazić to wszystko, tę jesień, ten listopad, który powoli zaczyna we mnie kiełkować. Ale nie potrafię, a kolory nie chcą powrócić. Chyba zresztą nie mają nawet po co.

Już nigdy nie będzie takiej jesieni.


Zanurzać zanurzać się
w ogrody rudej jesieni
i liście zrywać kolejno
jakby godziny istnienia

Chodzić od drzewa do drzewa
od bólu i znowu do bólu
cichutko krokiem cierpienia
by wiatru nie zbudzić ze snu

I liście zrywać bez żalu
z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni
zostawić komuś i umrzeć