Oto pudełko. Mały, szary, prostokątny kartonik bez wyrazu.
Wyobraź sobie, że otwierasz pudełko, jest puste. Wyobraź sobie swoje zaskoczenie na myśl, że jeszcze niedawno tkwiło w nim tak wiele potrzebnych emocji, marzeń i złudzeń. Że jeszcze niedawno miało ono rację bytu.
Wyobraź sobie jak tkwisz, zawieszony w próżni, ze wzrokiem wpatrzonym we własną zatartą teraźniejszość, nie wiedząc, czy tak naprawdę cokolwiek z tamtego życia jeszcze w tobie pozostało.
A teraz nic sobie nie wyobrażaj. Zamknij oczy i pomyśl pierwsze słowo, jakie wpadnie ci do głowy. Czy to słowo ma jakiekolwiek znaczenie?
Wyobraź sobie siebie nad pustą przestrzenią własnej jaźni, stającego przed heroicznym wysiłkiem stworzenia siebie na nowo, wypełnienia pudełka nowymi myślami, emocjami, pragnieniami, lękami i złudzeniami. Czy lepszymi? Tego nie dowiemy się nigdy. Wyobraź sobie, jak ciężkim zadaniem jest wyłuskać z siebie coś z dawna zapomnianego, nadać nowe życie przeszłości zamkniętej w teraźniejszości, synchronicznej płaszczyźnie diachronii.
Wyobraź sobie, że ten wysiłek nigdy nie przyniesie rezultatu.
Cokolwiek pieszczą dłonie nasze
niewierne jest: czy liść czy woda
przecieka poprzez palce; twarz się
odsuwa bliska w cienie gęste
i tak odsuwa się nam młodość
i radość prosta, że jesteśmy.
T. Gajcy – Do potomnego
3/10/2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz